Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami, czemu akurat zadaliśmy kłam podczas wyprawy datowanej na środę 14 sierpnia 2024 roku. Mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej w Tolkmicku udali się w ten opromieniony słonecznym światłem dzień w podróż poznawczą i sentymentalną, przemierzając dwie historyczne krainy – płaskie jak stół, monotonne Żuławy Elbląskie i falujące pagórkami Prusy Górne, docierając do dwóch zabytkowych świątyń – gotyckiego kościoła w Kwietniewie i odbudowanego w 1865 roku filialnego kościoła w Świętym Gaju, spontanicznie witani przez parę buldogów belgijskich na kwietniewskiej plebani i przez nie mniej uroczą dwójkę kundelków na posesji nr 1 w Świętym Gaju. Poznaliśmy również dwie wykładnie wyjaśniające powstanie dziur w cegłach portalu kościoła w Kwietniewie – a to, że odprawiając pokutę wierni wyżłobili te otwory intensywnie żałując za grzechy, a to, że powstały one wtedy, gdy drążąc drewnianymi kołkami w murze uzyskiwało się żar do zapalenia świec, potem stawianych w kościele dla wzmocnienia przyniesionych intencji. Wszystkie nasze wrażenia układały się zatem parami, także przygotowane na nasz przyjazd pyszne drożdżowe bułeczki (jedne z twarogiem, drugie z dżemem), jednak żadnego nieszczęścia przez to nie zaznaliśmy, wprost przeciwnie – była to niezwykle udana, radosna i bardzo pouczająca wycieczka.
Arcyważną rolę podczas niej odegrał nasz gospodarz i przewodnik w jednej osobie – ksiądz Piotr Łatacz, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kwietniewie. W sposób niezwykle interesujący opowiedział nam najpierw o dziejach niewielkiego wprawdzie pod względem skali architektonicznej kościółka w Świętym Gaju, wielkiego jednak przez swoją rangę i znaczenie w dziejach naszej Ojczyzny. Nosi on wezwanie św. Wojciecha, patrona Polski i polskiego kościoła, w 1989 roku został podniesiony do rangi Sanktuarium po sprowadzeniu z Gniezna relikwii tego świętego, bez poświęcenia którego podczas misji do pogańskich Prusów, nie bylibyśmy dzisiaj tym, kim jesteśmy.
W większym i wspaniale wyposażonym kościele parafialnym w Kwietniewie słuchaliśmy opowieści o barokowej sztuce prezentującej się dumnie w postaci ołtarza głównego, ambony oraz dwupiętrowego chóru muzycznego z prospektem organowym. Wspaniałe te dzieła wymagają jednak renowacji, by w pełni zaprezentować gamę swoich walorów artystycznych. Na razie uwaga i praca opiekuna parafii skupia się na zabezpieczeniu zabytkowej budowli – tu, a także w Świętym Gaju, naprawiany jest dach, elewacje, instalacje i otoczenie. Ołtarz, w którym jeden z obrazów podnosi się odsłaniając niszę z krucyfiksem, prawdziwie nas zachwycił, ale przy okazji zdaliśmy przy nim egzamin ze znajomości symboliki związanej z atrybutami i imionami czterech Apostołów.
Był w naszej wyprawie także wspomniany aspekt sentymentalny, wspomnieniowy. Mieszkanka naszego Domu, pani Barbara, powróciła w rodzinne swoje strony, do miejsc, gdzie upływało całe jej życie, zanim nie trafiła pod naszą opiekę. Słuchając jej rwanych, czasami nieskładnych, bo przesyconych wzruszeniem opowieści, przypomnieliśmy sobie zdanie tak pasujące do tego dnia, napisane przez Zoë Marriott w Królestwie Łabędzi („Okruchy wspomnień wydają się wzbijać i tańczyć jak drobinki kurzu w promieniach słońca”). To właśnie panią Barbarę witały pieski przed rodzinnym domem na posesji nr 1 (Perełka i Azorek), na cmentarzach w Świętym Gaju i Kwietniewie dumaliśmy przy grobach Jej najbliższych, wyobrażaliśmy sobie jak pieszo podąża drogą „do Doliny” (to stara nazwa obecnego Starego Dolna, pamiętana chyba tylko przez mieszkańców najbliższych okolic) i jak w białej długiej sukni wiosną, „nie pamiętam jednak roku”, wchodzi do przepełnionego gośćmi wnętrza kościółka w Świętym Gaju, by złożyć przysięgę ślubną… I to była ostatnia para obecna w czasie naszej wyprawy: młodzi, szczęśliwi i piękni, dziś rozdzieleni lecz utrwaleni we wspomnieniu, jak na zdjęciu.
https://powiat.elblag.pl/pl/strona-glowna-2/9387-wyprawa-z-parami-w-tle#sigProIddfb42637d2
Instruktor kulturalno-oświatowy
Dariusz Barton