W ostatni weekend: od piątku do niedzieli w Stanicy Wodnej w Nadbrzeżu miał miejsce II Morski maraton kajakowy o wstęgę Zalewu Wiślanego. Impreza będąca częścią Pucharu Canoa Kazyak Cup, skupiającą sześć długodystansowych wyścigów skupiła samą czołówkę kajakowych długodystansowców.
Po piątkowych warsztatach nawigacyjnych organizatorzy przekazali punkty nawigacyjne na Zalewie Wiślanym do 42 milowej trasy oraz plan awaryjny – trasę alternatywną w razie niesprzyjających warunków na trasie Zalewu Wiślanego. Jednocześnie zapoznano wszystkich z warunkami asekuracji i bezpieczeństwa oraz łączności z organizatorami.
Następnego dnia – w sobotę o 8.00 prognoza niestety sprawdziła się: na Zalewie Wiślanym wiał wiatr o sile od 5 do nawet 7 w skali Beauforta. Zawodnicy wystartowali zatem na trasie: Nadbrzeże – Elbląg – Kanał Jagielloński do Kępek – Nogatem do ujścia rzeki – Szkarpawą do Rybiny i z Rybiny Wisłą Królewiecką przez Sztutowo do ujścia na Zelwie Wiślanym niedaleko Kątów Rybackich. Tu organizator miał podjąć decyzję, czy wyścig w tym miejscu zostanie zamknięty, czy zawodnicy ścigają się dale, kolejne 16 mil morskich z Kątów Rybackich do Nadbrzeża. Po południu, gdy pierwszy zawodnik zameldował się w Kątach Rybackich wciąż niestety wiało, więc wyścig został zakończony. Pozostali zawodnicy przybywali na metę w odstępach nawet kilkugodzinnych. Dwie grupy – czterokajakowa i trzykajakowa podjęły próbę przepłynięcia wciąż rozhuśtanego akwenu przy słabnącym wietrze. Ostatecznie pełną trasę ukończyło tylko 4 zawodników. Na uwagę zasługuje zwycięzca – Piotr Rosada, który po osiągnięciu mety wrócił trasą wyścigu przepływając łącznie ponad 90 kilometrów.
Kajakarstwo morskie to w Polsce wciąż egzotyka, chociaż w Europie to popularna aktywność uprawiana przez wielu kajakarzy. W końcu kajak to wynalazek Eskimosów z Grenlandii!
Jerzy Sukow