Przejdź do treści.

Czy wyobrażacie sobie taką sytuację, że idziemy do urzędu, powiedzmy do naszego Starostwa Powiatowego w Elblągu i opłacamy podatek gruntowy lub rejestrację samochodu osobowego ziarenkami czarnego pieprzu? - kilkoma ziarenkami żeby było jasne. Niemożliwe, prawda? A jednak nie jest to zupełnie wymyślona sytuacja wyzbyta wszelkich cech prawdopodobieństwa. Były bowiem takie czasy, a chodzi o średniowiecze, gdy pieprz był szalenie drogim specyfikiem, na który mogli sobie pozwolić tylko wybrani czyli władcy, arystokraci i najbogatsi mieszczanie; w roku 1250 w mieście Troyes uncja pieprzu (28 gramów) kosztowała 4 srebrne denary i za równowartość tej kwoty można było wyzwolić chłopa pańszczyźnianego; natomiast w Anglii właśnie pieprzem opłacano czynsze za posiadaną ziemię lub budynki – powstało nawet prawne określenie tej procedury zawarte w terminie tzw. czynszu pieprzowego (peppercorn rent). Pieprz (czyli pochodzący z Indii suszony owoc tropikalny pnącza Piper nigrum L.), gałka muszkatołowa, szafran i goździki należały kiedyś do ekskluzywnych i bardzo pożądanych przypraw, popyt, na które doprowadził do epoki wielkich odkryć geograficznych, narodzin imperiów kolonialnych i morskiej potęgi najpierw Portugalii i Hiszpanii, później Anglii i Holandii.

To nie jedyna ciekawostka przekazana nam przez Grażynę Nawrolską podczas prelekcji zaprezentowanej we wnętrzach tolkmickiej biblioteki. Zgromadzeni w przytulnej i kolorowej salce słuchacze, zostali uraczeni innymi jeszcze niesamowitymi i nie mieszczącymi się we współczesnym horyzoncie rozumienia świata opowiastkami. Słowo „uraczeni” najlepiej oddaje specyfikę spotkania, którego tematem przewodnim okazało się jedzenie i ucztowanie w dobie średniowiecza w wydaniu pruskich mieszczan.

Dowiedzieliśmy się na przykład, że na co dzień w mieszczańskich kamienicach jadano dosyć obficie na wielkim stole przykrywanym obrusem sięgającym podłogi (zwisający dół materiału pełnił rolę serwetki), na nakrycie składały się noże (kilka rodzajów), łyżki i grube pajdy jednodniowego chleba używane jako talerze – widelce nie były znane, jadano palcami. W misie zwanej écuelle podawano zupę lub gulasz, a ustawiano ją tak, by służyła dwóm osobom. Serwowano rozmaite dania: „duszonego zająca”, „gęsi faszerowane bigosem”, „pasztety z małych ptaszków”, „gotowanego jesiotra” czy „mieszankę owoców południowych okraszoną gałką muszkatołową, migdałami i pieprzem”. Zdumiewające okazywały się te jesiotry łowione w dużej ilości przez tolkmickich i elbląskich rybaków, na podstawie zachowanych szczątków (ości i łusek) udało się zrekonstruować osobniki ważące ponad 200 kg i mierzące ponad 2,5 metra! Gdy więc pozyskano takiego olbrzyma, albo upolowano inną sarnę, tudzież dzika, należało ów zapas mięsa szybko i sprawnie zabezpieczyć przed zepsuciem, ponieważ od razu takiej masy zjeść się nie dało - kuchnia średniowieczna dysponowała zatem całym arsenałem metod konserwacji oraz przechowywania żywności i używała do tego celu niezliczonej ilości przypraw (sól, imbir, cynamon, goździki, kminek, gorczyca, bazylia, majeranek, cząber, szałwia, rozmaryn i tymianek).

Jedzenie popijano dużą ilością wina tudzież piwa z glinianych dzbanów, napitki te sowicie rozcieńczano wodą, by za mocno nie uderzały do głowy – ale jak to mogło być możliwe, gdy przeciętnie człowiek wypijał 5 litrów piwa dziennie? (czystej wody nie zalecano do spożycia, gdyż de facto okazywała się ona zawsze zanieczyszczona i mogła wywoływać różne choroby).

Tak się to działo w domostwach zamożnych miejskich obywateli, biedota musiała sobie radzić w inny sposób zjadając wszystko, co udało się złowić i naprędce przyrządzić – przykładowo na przednówku powszechne było łapanie wron, w Elblągu zarejestrowano nawet cech poławiaczy tych pospolitych ptaków.

Prawdziwym jednak clou (gwoździem) średniowiecznego życia okazywały się niecodzienne, tylko świąteczne biesiady. Ucztowano wówczas chętnie i często upatrując w tych wydarzeniach okazję do zaprezentowania swej pozycji społecznej, zademonstrowania statusu majątkowego i wywarcia odpowiedniego wrażenia na przyjaciołach, a jeszcze lepiej wrogach; to był taki rodzaj średniowiecznego PR-u. Uczty władców i bogaczy zapisały się na trwałe w historycznych annałach, jak na przykład urządzona 17 lutego 1454 roku „Uczta Bażanta” wydana przez księcia Burgundii Filipa III Dobrego i opisana przez dyplomatę i literata Oliviera de la Marche. Spożyto wówczas 9 tysięcy bochenków chleba, 32 beczki wina, 800 pasztetów, ponad 3 tysiące pieczonych prosiąt i cieląt oraz 1400 zająców !!! Mieszczanie też jednak nie ustępowali monarchom. Elbląscy rajcy wyprawiali uroczyste colatio przynajmniej dwa razy w roku w Ratuszu Staromiejskim z okazji religijnych świąt lub podczas zjazdów miast Hanzy. Towarzyszyła im odpowiednia oprawa artystyczna – tańce, pokazy kuglarzy, występy teatralne i koncerty muzyczne; oczywiście w roli głównej występowały jednak wykwintne potrawy, importowane wina francuskie i węgierskie oraz lokalne piwo (przepijano około 60% budżetu uczty). Były to niezwykle kosztowne przedsięwzięcia, w księgach rachunkowych zanotowano, że przyjęcie wydane na cześć Wielkiego Mistrza Zakonu NMP – Urlicha von Jungingena – w roku 1409 kosztowało więcej niż budowa statku morskiego !!!

We wtorek 29 października w siedzibie Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy im. K. I. Gałczyńskiego w Tolkmicku odbyło się spotkanie z dr Grażyną Nawrolską, archeolożką, rzeczoznawcą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, badaczką Starego Miasta w Elblągu, autorką licznych artykułów i książek poświęconych życiu codziennemu w średniowiecznej Europie. Prelegentka roztoczyła przed zgromadzonym gremium słuchaczy iście czarodziejską wizję średniowiecznego pichcenia i objadania się, a zasłuchane gremium składało się z uczniów klasy VII Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Tolkmicku oraz podopiecznych Domu Pomocy Społecznej w Tolkmicku i uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej w Tolkmicku. Mieliśmy również ważnych gości w osobach: Przewodniczącej Rady Powiatu – Genowefy Kwoczek i dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie – Tomasza Domżalskiego. Największa wartość tego wydarzenia – poza osobą wykładowczyni rzecz jasna - zawierała się w idei wspólnego spędzenia czasu i aktywnego uczestnictwa w wydarzeniu przez seniorów i młodzież. Spotkały się dwa światy, tak odległe sobie, jak odległa jest młodość i radość od jesieni życia często przepełnionej poczuciem samotności, zagubienia i zwątpienia we własne siły. Ale nasze spotkanie pozwoliło te bariery przezwyciężyć i zbliżyć nas do siebie. Słuchaliśmy z zainteresowaniem nie tylko mądrych słów zawartych w wykładzie prelegentki, ale także dociekliwych pytań stawianych przez uczniów. Trzeba ich pochwalić, że świetnie się do spotkania przygotowali.

Składamy serdeczne podziękowania pani dyrektor tolkmickiej biblioteki publicznej – Ewie Niewiadomskiej oraz pani dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Tolkmicku – Anetcie Gulbertowicz za wspaniałą współorganizację „naszej małej tolkmickiej uczty intelektualnej”, chociaż poczęstunku dla gości również nie zabrakło.

 

 

Dariusz Barton

Olsztyn Mazury
zwiazek powiatow polskich
150 lat Kanału Elbląskiego
kraina kanalu elblaskiego
Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski
Olsztyn Mazury
zwiazek powiatow polskich
150 lat Kanału Elbląskiego
kraina kanalu elblaskiego
Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski
zwiazek powiatow polskich
150 lat Kanału Elbląskiego
kraina kanalu elblaskiego
Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski
ul. Saperów 14 A, 82-300 Elbląg tel. 55/ 239-49-00, 239-49-09
sekretariat@powiat.elblag.pl

NIP Starostwa Powiatowego w Elblągu: 578-25-24-428
REGON: 170753615
NIP Powiatu Elbląskiego: 578-30-55-579
REGON: 170747690
Copyright © 2015 Powiat Elbląski